niedziela, 11 grudnia 2016

We współczesnym świecie doskwiera nam wiele chorób cywilizacyjnych. Rozwinęły się one wraz z rozwojem kultury i nowych form społeczno-ekonomicznych, stąd ich nazwa. Coraz częściej niestety są to choroby i schorzenia związane z psychiką. Wśród nich są między innymi zaburzenia depresyjne, schizofrenia, różne rodzaje nerwic. Uciekamy w używki, nałogi. Tak coraz częściej zagłuszamy nasze problemy, bo już prawie zapomnieliśmy jak to jest wyrażać uczucia. Tych negatywnych nie mamy gdzie i kiedy wyładować. Skutki tego są opłakane. Często żyjemy w bardzo nieszczęśliwych rodzinach. Czy tak musi być? Niekoniecznie. Ale za wszelką cenę chcemy dopasować się do istniejącego świata. Nie chcemy być gorsi niż inni. Jednak zawsze warto powiedzieć dość.
Skąd się to bierze? W pogoni za pieniądzem, żyjemy szybko, w permanentnym stresie. Ukrywamy swoje emocje, bo najważniejszą wartością jest przetrwać - w pracy, w domu.



Tak zrobiła jedna z mieszkanek Poznania, której depresja prawie zniszczyła życie. Kobieta przez wiele lat trwała przy mężu alkoholiku, ignorując swoje potrzeby i uczucia oraz fakt, że współmałżonek wyżywał się na niej i na dzieciach. Później opisała swoją historię po wielu latach na blogu:
- Miałam w głowie tylko jedną myśl: muszę ratować resztę mojego życia, która mi została i którą mogę przeżyć inaczej, niż u boku męża alkoholika. W Poznaniu zaczęłam terapię dla współuzależnionych. W jej trakcie przekonałam się, że to było jedyne słuszne wyjście z całej sytuacji i że nie powinnam pielęgnować w sobie poczucia winy. Dlaczego? Bo czasami jedyne, co nas ratuje to oderwanie się. Zaprzestanie ciągłego pomagania, bycia ofiarą, tkwienia w bagnie. Zrozumiałam, że mój mąż jest dorosły i musi brać odpowiedzialność za własne życie. Jeżeli tego nie robi – jest to jego wybór.
Wtedy po raz pierwszy w życiu poczułam się naprawdę wolna. Dziś mogę powiedzieć, że jestem innym, odmienionym człowiekiem. Zniknął ciągły lęk i strach o to, co będzie jutro. Uratowałam swoje życie.

Historia pokazuje, że warto się leczyć. Mimo że brzmi to tak niepopularnie i niechlubnie. Chorych na depresję może być więcej niż się z pozoru wydaje. Statystyki nie oddają prawdziwej liczby, ponieważ część, a może nawet większość osób nie podejmuje żadnego leczenia. Zbawienna w tych kwestiach może być psychoterapia, natomiast czasami, w zależności od zaleceń, konieczne może być również włączenie leczenia farmakologicznego, czyli przyjmowanie odpowiednich leków antydepresyjnych, przepisanych przez psychiatrę. Nie jest to jednak nic strasznego i nie musimy czuć się jak wykluczeni ze społeczeństwa, z łatką: chorzy psychicznie. W dzisiejszych czasach wciąż brakuje świadomości na temat takich schorzeń. Ogromną pracę należy włożyć w profilaktykę chorób, aby zapoznać z nimi społeczeństwo. Problem w tym, że niewiele osób jest w stanie zauważyć u siebie niepokojące objawy lub je ignoruje, a ciągły smutek traktuje jako coś normalnego. Jest tak dlatego, że osoby te nauczyły się żyć z depresją. Natomiast każde ludzkie życie warte jest ratowania.
popełniłem czytaj wpis o leczeniu depresji

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz